Po co dzieciom emigrantów polska szkoła?
Od 22 sierpnia, przez kolejne trzy tygodnie, holenderscy uczniowie będą wracać do szkół. Niektórzy z nich nawet do dwóch. Dotyczy to między innymi tych dwójęzycznych, uczęszczającyh do szkół polonijnych. Nauka języka rodziców, to, jak pokazują badania, bardzo ważny aspekt w rozwoju dzieci. Wbrew pozorom, na początku roku szkolnego nie jest jeszcze za późno, by zapisać je na zajęcia w takiej placówce.
Według danych holenderskiego rządowego biura ds. polityki społecznej i kulturowej SCP w Holandii może przebywać ponad 40 000 polskich dzieci. Tylko 2000 z nich uczęszcza do szkół polonijnych. Czemu się tak dzieje? Powodów jest co najmniej kilka. Badaniami nad tym tematem zajęła się doktorantka studiów edukacyjnych, specjalistka z zakresu dwójęzyczności codziennej, pedagożka, pisarka Agnieszka Steur.
– Rodzice nie zdają sobie sprawy, jak ważne jest to, by dziecko nauczyło się ich języka ojczystego. Dość często zdarza się również, że nie wiedzą o istnieniu placówek edukacyjnych, które mogą w tym pomóc. Spora część osób uważa, że jest to dla nich dodatkowy obowiązek. Ponieważ dziecko trzeba zawieść i przywieść z zajęć, które odbywają się w soboty, więc nie zawsze chcą poświęcać dzień wolny na to. Niektórzy pracują w weekendy i nie mają możliwości, by tego dopilnować – wymienia najczęstsze powody Agnieszka.
Jednak warto wspomnieć, że zajęcia odbywają się zazwyczaj dwa razy w miesiącu, z wyłączeniem przerw światecznych i wakacyjnych. Każde spotkanie trwa ok. 3-4 godziny. Poświęcenie czasu jest kluczowe w nauce języka. Mimo wszystko dzieci chłoną go szybciej i nie jest to dla nich aż taki wysiłek, jak dla dorosłych.
Rodzic nie zastąpi nauczyciela
Trzeba też obiektywnie stwierdzić, że poziom placówek jest zróżnicowany. Fakt jest taki, że przy tak małej ilości godzin miejsca te nie są w stanie realizować jakiegoś konkretnego programu, a napewno nie odpowiadającemu nauczaniu w Polsce. Bardziej chodzi o integrację, poznawanie piosenek, zwyczajów, spotkania z rówieśnikami, by dzieci mogły nawiązać przyjaźnie z polskimi kolegami i koleżankami. Nauczą się tam też polskich liter, których nie znają z holenderskiej szkoły.
Oczywiście niektórzy rodzice uważają, że są w stanie sami nauczyć dziecko tego wszystkiego. W praktyce zdarza się to bardzo żadko. – W rodzinach wielodzietnych, przy pierwszym dziecku ta uwaga jest większa, przy kolejnych niestety widać braki w edukacji języka polskiego. Wiąże się to z mniejszą ilością poświęconego czasu czy też brakiem konsekwencji – ocenia Steur.
Dobrą formą nauki w domu może być na przykład czytanie. Agnieszka jest m.in. autorką książki dla dzieci ,,Niespodziewane spotkania Kwaska”, która zawiera 3 opowiadania z tekstami w języku polskim i niderlandzkim.
Niełatwe wybory edukacyjne
Rodzice czasem skarżą się na to, że zajęcia niewiele wnoszą. Niektórzy nie są zadowoleni z tego, że w szkole są lekcje religii czy też zbyt dużą uwagę poświęca się patriotyzmowi. – Raz się zrazili i nie chcą już posyłać tam swoich dzieci. Jest wiele szkół, jeśli w jednej poziom nie był zadowalający, trzeba spróbować w innej – przekonuje Agnieszka.
Jak znaleźć odpowiednią? Można zapytać o opinię znajomych, innych rodziców np. na facebookowych grupach, udać się do placówek i porozmawiać z nauczycielami. Istnieje również organizacja zreszająca 20 tego typu placówek oświatowych. Forum Szkół Polskich działa od 1996 roku i tak oto opisuje swoją działaność na stronie internetowej:
,,Celem tego stowarzyszenia jest pielęgnowanie i krzewienie języka, kultury i tradycji polskich, głównie poprzez dydaktyczne i organizacyjne wspieranie polskich szkół działających na terenie Holandii. Jednym z najważniejszych zadań, jakie stawia przed sobą Forum, jest integracja środowiska szkół polskich działających na terenie Niderlandów. Organizowane są imprezy kulturalne dla dzieci i młodzieży, mające na celu pielęgnowanie i upowszechnianie bogatej polskiej kultury (…)”.
Poza działającymi pod szyldem FSP, w Holandii są również niezrzeszone placówki, szkoły przyparafialne oraz Szkoła Polska przy Ambasadzie RP w Hadze i w Brunssum. Te dwie ostatnie oferują nauczanie na poziomie podstawowym oraz liceum ogólnokształacego, które kończy się otrzymaniem świadectwa. I jak w przypadku pozostałych dopisanie dziecka na zajęcia w trakcie roku szkolnego nie powinno stanowić problemu, tak do szkoły przy ambasadzie nie będzie to raczej możliwe z powodu dużego zainteresowania. Dlatego powinno się myśleć o tym odpowiednio wcześniej.
Lepszy start w dorosłość
Jak słuszne zauważa Anna Martynowicz, autorka poradnika ,,Dwójęzyczność”: ,,Bardzo istotna, dla kształtowania się tożsamości młodego człowieka i jego samoakceptacji, jest również świadomość, że język i kultura rodziców są w rodzinie szanowane”. Identyfikacja kulturowa itożsamość buduje się właśnie przez język. Istotne jest także by dziecko w domu mogło rozmawiać w obu językach, by naturalnie uczyło się go w sytuacjach codziennych i szybko przełączało z jednego na drugi.
– Swobodnie porozumiewanie w języku rodziców, dalszej rodziny jest niezwykle ważne. Jeśli rodzice rozmawiają po polsku z dzieckiem wtedy sa prawdziwi i autentyczni, inaczej budują więzi, w bardziej naturalny sposób. Obojetne jaki mamy stosunek do Polski, Polska bedzie zawsze częścią naszych dzieci. Dodatkowo język ten przydaje się czasem w całkiem nieoczekiwanych momentach. Nigdy nie spotkałam osoby dwójęzycznej, która by żałowala, że jest dwójęzyczna. Żałują te, które się nie nauczyły drugiego języka, a takich znam wielu – przekonuje Agnieszka.
Jest to drogowskaz dla tych rodziców, którzy jeszcze mogą wpłynąć na dzieci. To w przyszłości zaowocuje wyższym poczuciem własnej wartości, brakiem barier komunikacyjnych np. podczas wizyt w rodzinnych stronach, lepszymi możliwościami zawodowymi. Badacze podkreślają także to, że osoby bilingualne szybciej przyswają kolejne języki obce, mają lepiej rozwinięte myślenie abstrakcyjne. Warto więc zainwestować ten czas, by stworzyć swojemu dziecku podwaliny do lepszej przyszłości.