Kobieta kontra ciężarówka
Dziewczyna za kierownicą ciężarówki? Takich, którzy przecierają oczy ze zdziwienia jest sporo. Nie jest to bowiem częsty widok na drodze. W Logistic Force to jednak nic dziwnego, pracuje u nas wiele truckerek. Edyta jest jedną z nich. Od kilku lat robi to, co jest jej największą pasją. Jaka była jej droga do tego, by to stało się rzeczywistością? Opowiedziała w rozmowie z nami.
Edyto, jak to się stało, że zamieszkałaś w Holandii?
Mój mąż, jeszcze wtedy chłopak, tu pracował. Poznaliśmy się przez Instagrama, kiedy mieszkałam w Polsce. Zostawiłam pracę, wszystko, co tam miałam i przyjechalam tu. Dzięki niemu jestem nie tylko w Holandii, ale również w Logistic Force. Firmę bowiem polecili nam jego znajomi.
Zanim jednak tu przyjechałaś i zaczęłaś jeździć ciężarówką zajmowałaś się czymś innym…
Pracowałam dla firmy telekomunikacyjnej, jako kierownik punktu. Praca była fajna i dość odpowiedzialna. Minusem było to, że miałam bardzo dużo kontaktu ludźmi. Często były to stresujące sytuacje.
Rozumiem, że szukałaś innego, mniej stresującego pomysłu na życie. Czy to wtedy narodzil się ten, by zostać truckerką?
Już 12 lat temu, gdy zdałam prawo jazdy na samochód osobowy, zaczęłam o tym myśleć. Miałam wtedy 18 lat. Jednak musiałam poczekać, ponieważ w Polsce można zrobić prawo jazdy C i C+E dopiero po 21 roku życia. Nie udało mi się to wtedy, ponieważ nadal się uczyłam i dużo pracowałam. Nie miałam czasu, by się za to zabrać.
Czyli jednak myślałaś o jakiś innych możliwościach zawodowych?
Studiowałam prawo. Wybrałałam je, ponieważ to jest też zawód, w którym pracuje ktoś z mojej rodziny i byłam w tym wyborze bardzo wspierana. Prawie zostałam magistrem, ale… jestem tu. Mam zamiar je skończyć, w sumie zostały mi tylko 2 lata. Nie do końca jest to coś, w czym się widzę. Jednak dobrze jest finalizować, co się zaczęło, motywacja jest sprawą poboczną.
Jak na Twoje plany niezwiązane z prawem zareagowała Twoja rodzina?
Moja mama na początku nie była fanką tego pomysłu. Nie wydawało się jej to kobiece zajęcie, mówiła: ,,Będziesz jeździć ciężarówką? To jest ciężka praca!” itp. Dlatego zaczęłam się uczyć jeździć na motorze (śmiech). Niestety, jedna niebezpieczna sytuacja na drodze sprawiła, że przestałam na niego wsiadać. Wtedy postanowiłam nie odkładać swoich marzeń na później. Uzbierałam pieniądze i w wieku 25 lat zrobiłam prawo jazdy C+E. Było ciężko, naprawdę. Jednak kategorię C zdałam za pierwszym razem, C+E za drugim. Jeszcze prawa jazdy w ręku nie miałam, a już dostałam pracę. Opłacało dążyć do celu.
Spotykałaś jakieś kobiety na kursach?
Nie. Pamiętam, jak poszłam na kod 95. Na sali było 30 osób i tylko jedna kobieta – ja. Przygotowana też byłam jako jedyna chyba najlepiej, bo wszystkim podpowiadałam (śmiech). Trzeba też przyznać, że niewiele osób wchodzi w ten zawód z pasji, tak jak ja. Ludzie idą tam dla pieniędzy.
A co Ty zobaczyłaś w tym atrakcyjnego, poza wynagrodzeniem?
Odkryłam niedawno, że jestem introwertykiem. Stwierdziłam, że taki zawód da mi wolność, taką przestrzeń moją. Dodatkowo wybranie systemu pracy nocnej, sprawiło, że mogę zrobić więcej kilometrów z powodu mniejszego ruchu na drodze. No i też to, że mogę zwiedzić jakieś miejsca i jeszcze mi za to zapłacą. Co prawda teraz jeżdżę w nocy, więc nie bardzo mogę zwiedzać. Moi znajomi, którzy pracują w innym systemie często wysyłają mi zdjecia z różnych ciekawych miejsc.
Nie męczy Cię jazda w nocy, jak radzisz sobie z tym radzisz?
Przyzwyczaiłam się. Śpię trochę na raty. Po pracy 4 godzinki, w dzień staram się normalnie funkcjonować i przed pracą robię sobie drzemkę. Na tą chwilę mi to odpowiada. Jestem młoda i szybko się regeneruję. By mieć dużo energii staram się dobrze odżywiać, nie jeść słodyczy, fast foodów. Uprawiam sporty – skaczę na skakance, czy rozciągam się na gumach nawet w trasie. Dbam o to, by moje ciało było w formie, ponieważ przy siedzącym trybie pracy łatwo znacznie przytyć czy nabawić się problemów z kregosłupem, mięśnie nóg też dużo nie pracują. Trzeba mieć wszystko pod kontrolą.
Są też poważniejsze zagrożenia. Czujesz się bezpieczna w takich długich, nocnych trasach?
Mi, jak do tej pory, nic niebezpiecznego się nie przydarzyło. Natomiast widziałam kilka takich sytuacji. Bezpieczeństwo to jest mój numer jeden. Dość ważne jest, by wiedzieć, gdzie można się zatrzymać na postój. Podczas niego trzeba zawsze zabezpieczać drzwi od środka z obu stron. Nie jeżdzę w niebezpieczne miejsca więc, póki co, jestem spokojna.
Czy było coś, co zaskoczyło Cię w tej pracy?
Hmm… myślę, że niewiele, ponieważ dużo się interesowałam tym, czytałam, oglądałam na YouTube, rozmawiałam z ludźmi. Ale i oni często mnie zniechęcali, mówiąc, że to ciężka praca, że miesiąc czasu popracuję i nie wytrzymam dłużej. A więc zaskoczyło mnie to, że minęły 3 lata, a ja nadal, każdego dnia jestem podekscytowana, gdy wsiadam za kierownicę. Oczywiście wszystko zależy od systemu w jakim pracujesz, czym i gdzie jeździsz.
Jak mężczyzni reagują na kobietę za kółkiem?
Ludzie często się uśmiechają i machają, czasem zaczepiają o numer telefonu (śmiech). Jeśli przyjeżdzam gdzieś do firmy są bardzo chętni do pomocy przy rozładunku. Mężczyni są zazwyczaj zszokowani widokiem młodej dziewczyny kierującej ciężarowkę. Spotykam coraz więcej kobiet w tym zawodzie, także starszych i bardzo mnie to cieszy. Chciałabym oczywiście, by było nas więcej.
Też byśmy sobie tego życzyli. A jakie są Twoje osobiste plany?
Póki mogę będę jeździć. Być może z innego typu ładunkiem, chciałabym spróbować z gabarytami, np. transportować wiatraki. W dajszej przyszłości, w okolicach emerytury, może szkolić ludzi. Ostatnio przez tydzień robiłam przeszkolenie nowemu pracownikowi w firmie. Spodobało mi się to. Lubię nowe wyzwania, myślę nad kolejnymi uprawanieniami. Chociaż na tą chwilę już trochę ich mam – kategorie B, BE, CE, T, A, uprawnienia ADR czy na wózki widłowe. Marzę by zrobić uprawnienia na helikopter, ale jest to dość drogie.
Widać, że nie lubisz się zatrzymywać. Ciągła podróż czy to w pracy czy w drodze rozwoju to coś, co absolutnie Cię napędza. Życzymy więc, byś mogła się jak najlepiej spełniać w tym zawodzie. Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję i do zobaczenia, być może gdzieś na trasie.