• Blog
  • 07 listopada 2024

Ekspresowa kariera Sebastiana

Jego historia ma tyle zadziwiających zwrotów akcji, że aż ciężko w to uwierzyć. Sebastian Szamatowicz (39 lat) obsługiwał gastronomicznie w Polsce największe festiwale muzyczne, biznesowe wydarzenia międzynarodowe. To pozwoliło mu pracować blisko gwiazd. Kiedy postanowił wyjechać do Holandii i zarobić na studia logistyczne, wszystko się zmieniło. Opuścił ojczyznę i udało mu się zrobić wyjątkową karierę, założył tu rodzinę i teraz nazywa Holandię swoim nowym domem. Rozmawialiśmy z nim o jego podróży, karierze i doświadczeniach z Logistic Force.

Jak to się stało, że znalazłeś się w Holandii?

– Moja przygoda zaczęła się w 2008 roku. Głównym celem było zarobienie, w krótkim czasie, pieniędzy na studia i wakacje. Plan był więc taki, żeby potem wrócić do Polski. Ale sprawy potoczyły się inaczej. Dostałem świetną pracę w logistyce ze świetnymi kolegami, więc zdecydowałem się zostać na kolejny rok. A teraz, minęło 16 lat, a ja nadal tu jestem. W międzyczasie poznałam partnera, urodził mi się syn i nie myślę o powrocie do Polski.

 

W Holandii żyje się inaczej niż w Polsce. Jak podoba Ci się Twoja obecna sytuacja?

– Życie tutaj może czasami być nieco bardziej monotonne. Ale już się do tego przyzwyczaiłem po tylu latach i na razie nie czuję potrzeby powrotu do Polski. Jednak trudno jest żyć między dwoma krajami, jeśli ma się rodzinę w Polsce. Niestety ja straciłem prawie wszystkich bliskich na przestrzeni lat. Ale nie zapominam, że moja zmarła mama mówiła mi, że zawsze we mnie wierzyły i wie, że ​​znajdę swoje miejsce.

 

Jak dotychczas przebiegała Twoja kariera?

– Moją pierwszą pracą był rozładunek kontenerów. To był ciężka, praca fizyczna. Jednak moje zaplecze, którym była znajomość języka angielskiego ułatwiło mi robienie postępów w branży. Firma dała mi możliwość nauki jazdy na wózkach widłowych, zrobiłem certyfikaty. Dzięki temu kilka lat pracowałem jako operator wózka. Wszystko zmieniło się jednak w kwietniu 2023 roku, kiedy dzięki Logistic Force, dostałem pracę w firmie logistycznej w Wijchen. Było to stanowisko kierowcy wózka widłowego i kompletacji zamówień. Na początku chciałem pokazać, że mam dla tej firmy cenne doświadczenie. Moją ambicją było zatem robić znacznie więcej, niż tylko zbierać zamówienia. Jednak nie przez wszystkich ta chęć została pozytywnie przyjęta i doprowadziła do konfliktu. Po tym zdecydowałem się opuścić tę firmę.

 

Jednak sprawy potoczyły się inaczej…

– O moich planach wyjazdu dowiedziała się Anna Gwóźdź, koordynatorka ds. mediacji w Logistic Force Nijmegen. Pełniła rolę mediatora w konflikcie i skontaktowała się z firmą. Chciała zatrzymać mnie jako pracownika i w związku ze zmianą funkcji zaproponowano mi nowe stanowisko: 50% quality control, 50% trouble shooter Już po dwóch tygodniach na tym stanowisku dostałem możliwość objęcia na okres próbny roli lidera zespołu. Więc zamiast zwolnić, dostałem awans. A później, gdy zdecydowano, że nasz magazyn zostanie przeniesiony do innej lokalizacji, zaproponowano mi stanowisko team lidera operacyjnego. Oznaczało to, że byłem wówczas najwyższym rangą menadżerem w magazynie. Do moich obowiązków należało finalizowanie zamknięcia magazynu, zarządzanie zasobami i ustalanie harmonogramu pracy personelu.

 

Jak się z tym wtedy czułeś?

– To zdecydowanie dodało mi pewności siebie. Ale szczerze mówiąc, było to też trochę jak spełnienie marzeń, tak, jakbym złapał Boga za nogi. Pracowałem w tej firmie  zaledwie kilka miesięcy, a doświadczyłem rozwoju i dużego wzrostu stanowisk, to było budujące.

 

Imponująca kariera! Ale i ta praca się skończyła. Co było dalej?

– W pewnym momencie myślałem o powrocie do Polski. Anna Gwóźdź zaproponowała, że przedstawi mnie do firmy w Haps, jako team lidera. Na początku nie byłem zbyt entuzjastycznie nastawiony, gdyż praca odbywała się w chłodni z produktami spożywczymi. To niezbyt do mnie przemawiało. Anna powiedziała mi, że jest to firma rodzinna, w której panuje miła atmosfera. Przekonała mnie, żebym spróbował i teraz od roku pracuję w Coenen w Boxmeer z pełną satysfakcją.

Jakie możliwości kariery zaoferowała Ci firma Coenen Boxmeer?

– Zaczynałem u tego pracodawcy jako team lider dość małego działu więc też zakasałem rękawy i pomagałem przy kompletacji zamówień. Ale i tutaj szybko awansowałem, gdy firma pozyskała nowego, dużego klienta. Wtedy też zostałem liderem w oddziale firmy w Cuijk z perspektywą objęcia stanowiska team lidera operacyjnego. Jestem tu osobą decyzyjną, czuję, że się rozwijam, a moja wiedza ciągle się pogłębia.

 

Jakie Twoje cechy sprawiły, że znalazłeś się w tym miejscu i czy masz jakieś wskazówki dla osób, które chcą podążać podobną ścieżką?

– Na pewno trzeba być bardzo błyskotliwym, spostrzegawczym i otwartym na ludzi, to jest najważniejsze. W tej branży, trzeba mieć głowę na karku i być systematycznym to się bardzo ważna cecha. No i znajomość języków obcych jest kluczowa. Na pewno też ważne jest szczęście do ludzi. Duże wsparcie otrzymałem od Anny z Logistic Force. To co dla mnie zrobiła znaczy dla mnie wiele. Pomogła mi w czasach, gdy była przy mnie, aby realizować mi realizację moich ambicji i ich realizację.

 

Jakie mogłyby być Twoje kolejne kroki, masz jakieś marzenia zawodowe?

– Oczywiście, na pewno chciałbym zostać menadżerem i myślę, że to jest w moim zasięgu. Jednak, jak to się mówi – czas pokaże. Na obecną chwilę skupiam się na tym, co teraz robię i na firmie w której pracuję, to każdego dnia daje mi dużo satysfakcji.

 

Dziękujemy Sebastianowi za otwartość i opowiedzenie nam o przebiegu swojej kariery. Oczywiście życzymy mu sukcesów i dalszej realizacji swoich marzeń! Z takim podejściem, mamy pewność, że to się mu uda.